Dlaczego przestępstwa popełniane są zimą? Bo krajobraz jest wówczas piękniejszy, jest bardziej godzien popełniania zbrodni, niż podczas innych pór roku. Niejednokrotnie odkładałam powieść z trzaskiem na parapet, biurko, czy obok łóżka. Niejednokrotnie nie potrafiłam się skupić na lekcjach, zadaniach domowych czy rozmowie z przyjaciółką, bo ta historia była w moich myślach. Pani Fitzpatrick odwaliła kawał dobrej roboty,
(...)pisząc takie cudeńko. Mimo że zaczynało się dość nudno, w miarę pokonywanych stronic fabuła nabierała prędkości, a moje spragnione romansu i akcji serce poczuło się urzeczone. Chcę więcej takich książek.
Postacie, które stworzyła Pani Fitzpatrick są wręcz idealne. Zacznijmy może od Britt. Mimo, że z początku może ona nas denerwować swoją naiwnością, później znajduje miejsca w naszych sercach. Na początku książki jest ona obsesyjnie zakochana w swoim byłym chłopaku. Chce zrobić wszystko by do niej wrócił mimo, że przed wszystkimi udaje, że tak nie jest. Jednakże gdy niewinna wyprawa z góry przybiera nieoczekiwany obrót Britt przeobraża się w zdeterminowaną osobę.
(...)Zrobi wszystko żeby uratować swoją najlepszą przyjaciółkę. Nawet jeśli będzie musiała poświęcić siebie. Jude/Mason jest bardzo tajemniczy. Od samego początku nie wiemy dokładnie co mu chodzi po głowie. Pomaga Britt mimo, że wcale jej nie zna. Nigdy nie mogłam przewidzieć jaki następny krok wykona. Z początku wydaje nam się miłym chłopakiem jednakże pozory mogą mylić. Jakie tajemnice skrywa Jude i czy Britt uda się je odkryć? Postacie drugoplanowe także są skonstruowane z wielką dokładnością. Akcja napędza akcje. Czytając tą książkę nie mogłam się od niej oderwać. Kiedy myślałam, że wszystko już wiem Pani Fitzpatrick zaskakiwała mnie kolejnym zwrotem akcji. Prawie do samego końca nie mogłam zgadnąć kto jest tajemniczym mordercą. Kiedy się już o tym dowiedziałam nie mogłam wyjść z szoku i niedowierzania. Jest to zdecydowanie jedna z tych książek, w których nigdy nie wiesz co się wydarzy. Kolejna rzecz, która zasługuje na pochwałę to piękne opisy gór. Dzięki nim miałam wrażenie, że razem z bohaterami przenoszę się w ich okolice. Mogłam w głowie idealnie odwzorować to co Pani Becca opisuje. Nie mogłam wyjść z zachwytu. Muszę także wspomnieć o wątku miłosnych, który pojawia się nieoczekiwanie. Okładka także przyciąga wzrok. Jest minimalistyczna ale jedno orzechowe spojrzenie sprawia, że przepadamy na zawsze. Książkę polecam wszystkim, którzy lubią dobrą akcję połączoną z lekką historią miłosną. Zdecydowanie jest to jedna z najlepszych takich pozycji. Czytając tą historię jesteśmy przerażeni, aby za chwilę śmiać się do rozpuku. Jak najbardziej polecam.
Większość z Was wie, że lubię od czasu do czasu sięgnąć po literaturę młodzieżową. Może to wina tego, że tęsknię za młodymi latami, może tego, że wciąż siedzi we mnie nastolatka. Nie wiem, ale cieszę się, że czasem w moje ręce wpadają i takie pozycje. Tym razem zabrałam się za lekturę „Black Ice”, o której słyszałam wiele dobrego i jest wysoko oceniana. Książka opowiada o Britt, która wraz ze swoją kapryśną przyjaciółką Korbie jadzie w czasie wiosennej przerwy w góry Teton.
(...)Dziewczyny mają spotkać się na miejscu z chłopakiem Korbie oraz jej bratem, który jeszcze osiem miesięcy temu był w związku z główną bohaterką. Niestety podczas podróży dwie przyjaciółki dopada zamieć śnieżna. Zmuszone do pozostawienia auta wyruszają na poszukiwania schronienia. Gdy trafiają do pewnej chatki i spotykają w niej dwóch przystojnych chłopaków jeszcze nie wiedzą, że wpakowały się w kłopoty, a stawką może być nawet ich życie. Dziewczęta starają się przetrwać czekając na ratunek. „Black Ice” to historia z wątkiem kryminalnym oraz miłosnym- brzmi jak mieszanka wybuchowa prawda? Z jednej strony otrzymujemy niebezpieczną historię, morderstwa, tajemnicę oraz walkę o przetrwanie, z drugiej główna bohaterka przeżywa wciąż rozstanie z były chłopakiem, a zarazem zaczyna ją intrygować pewien nieznajomy. Mimo mocno zarysowanego wątku miłosnego autorka pisze w taki sposób, by główna fabuła wciąż była na pierwszym planie i to ona najbardziej intrygowała czytelnika. Niestety znów muszę to napisać (w kolejnej książce), ale główna bohaterka może lekko irytować. Wiadomo, mamy do czynienia z nastolatką, a one potrafią momentami podnieść ciśnienie i zachowywać się irracjonalnie. Britt również, jednak jest ona na tyle znośna, że nie przeszkodzi wam to w spędzeniu miło czasu przy lekturze. Cała historia i zagadka na tyle wciągają czytelnika, że ta drobnostka nie rzutuje na jej odbiór. Pozycja ta, mimo że dla mnie- miłośniczki kryminałów- była dość przewidywalna i mało zaskakująca powinna przypaść do gustu nastolatkom. Wcale nie dziwią mnie dobre opinie na jej temat i wysokie noty, bo jestem pewna, że gdybym przeczytała ją kilkanaście lat temu byłabym nią zachwycona. Teraz napiszę, że czytało mi się ją całkiem przyjemnie. Jak najbardziej polecam tę książkę.
Czytając Black Ice, poczułam się staro... Bo chyba tylko to jest w stanie wyjaśnić, czemu nie rozumiem zachwytów nad tą książką. Britt i Korbie podczas zimowej przerwy planują wyjazd w góry. Każda z nich ma zupełnie inne oczekiwania od tej wyprawy. Korbie wraz ze swoim chłopakiem chcą spędzić czas sam na sam. Britt ma bardziej ambitne plany. Jej celem jest wyprawa wzdłuż łańcucha górskiego Teton. Przygotowywała się do niej od roku.
(...)Chcę w ten sposób zaimponować i pokazać swojemu byłemu jak wiele stracił. Jednak w górach czeka na nich o wiele więcej - walka o własne życie. Śnieżyca uniemożliwia dziewczynom dotarcie do celu. Muszą przeczekać opady, ale ze względu na złe warunki atmosferyczne, nie mogą zrobić tego w aucie. Udają się na poszukiwanie schronienia. Po długiej wędrówce znajdują chatkę. Ich radość jednak nie trwa zbyt długo, ponieważ na miejscu spotykają dwóch mężczyzn, a ci nie mają wobec nich dobrych zamiarów. Britt i Korbie zostają ich zakładniczkami. Od teraz każdy ich ruch musi być dobrze przemyślany, bo błąd może kosztować bardzo wysoką cenę. Black Ice to mieszanka literacka. Przeplata wzór historii rodem z horroru, kryminału, sensacji, romansu, a to wszystko zostaje wciśnięte w młodzieżówkę. Ten miszmasz gatunkowy zdecydowanie nie przypadł mi do gustu. Całość podzieliłabym na dwie części: próba przeżycia i rozterki miłosne Britt. O ile ta pierwsza jeszcze jakoś ujdzie, to ta druga doprowadzała mnie do szału. Wiem, że to w ogólnym rozrachunku jest młodzieżówka i nie powinnam zbyt wiele wymagać, ale naiwność wypływała z tej książki na potęgę. Irracjonalne zachowanie Britt utwierdzało mnie tylko w przekonaniu, że jestem za stara na tę książkę i gdzieś czegoś nie rozumiem, tak jak powinnam. Nasza główna bohaterka pomimo tego, że znalazła się w wielkim niebezpieczeństwie, rozmyśla o... byłym chłopaku! Tak! Właśnie o tym myślałabym, gdyby moje życie wisiało na włosku. A wiecie co w tym najgorsze? Ta cała Britt mogłaby być całkiem fajną postacią, gdyby nie wpychać w tę książkę na siłę romansu. Odnoszę wrażenie, że gdzieś wśród autorów panuje przeświadczenie, że jak młodzieżówka to koniecznie trzeba w to wepchnąć wątek miłosny. Wróćmy jednak do naszej głównej bohaterki. Britt była postacią, którą można było uratować. W Black Ice są momenty, kiedy wydaję się całkiem rozgarniętą dziewczyną. Upór, opanowanie i jakieś logiczne myślenie przebijają się przez ogromną warstwę naiwności. Niestety, są to tylko małe przebłyski ledwo dostrzegalne w wizerunku Britt. Może gdyby jeszcze te rozterki miłosne nie były grubymi nićmi szyte, to byłoby to do przełknięcia. No bo nikt mi nie powie, że w ciągu czterech dni (odczuwałam, jakby minął minimum tydzień, jak nie miesiąc) można się zauroczyć, znienawidzić, odczuwać strach, tolerować, zakochać się, czuć obrzydzenie, ponownie nienawiść, by ostatecznie znów się zakochać i to wszystko kierowane do jednej osoby. Na dokładkę całość romantycznego zamieszania ma miejsce w chwili, gdy groziła jej śmierć, odmrożenie, była świadkiem morderstwa oraz widziała rozkładające się zwłoki. To zbyt wiele nawet na obraz głupiutkiej nastolatki. Black Ice mnie zawiodło. Spodziewałam się czegoś, co bardziej stawia na akcję niż na miłosne rozterki głównej bohaterki, które zniszczyły cały obraz książki. Przydługie opisy pogody (które starałam się pomijać) również nie wpływały pozytywnie na mój odbiór. Jedynymi plusami okazały się dla mnie szybkość czytania oraz osadzenie historii w górach do których mam ogromną słabość. Recenzja pochodzi z bloga: www.worldbysabina.blogspot.com
Pozycja została dodana do koszyka.
Jeśli nie wiesz, do czego służy koszyk, kliknij tutaj, aby poznać szczegóły.
Nie pokazuj tego więcej
SOWA OPAC :: wersja 6.4.1 (2024-11-08)
Oprogramowanie dostarczone przez SOKRATES-software.
Wszelkie uwagi dotyczące oprogramowania prosimy zgłaszać w bibliotece.
Niejednokrotnie odkładałam powieść z trzaskiem na parapet, biurko, czy obok łóżka. Niejednokrotnie nie potrafiłam się skupić na lekcjach, zadaniach domowych czy rozmowie z przyjaciółką, bo ta historia była w moich myślach.
Pani Fitzpatrick odwaliła kawał dobrej roboty, (...) pisząc takie cudeńko. Mimo że zaczynało się dość nudno, w miarę pokonywanych stronic fabuła nabierała prędkości, a moje spragnione romansu i akcji serce poczuło się urzeczone.
Chcę więcej takich książek.
Akcja napędza akcje. Czytając tą książkę nie mogłam się od niej oderwać. Kiedy myślałam, że wszystko już wiem Pani Fitzpatrick zaskakiwała mnie kolejnym zwrotem akcji. Prawie do samego końca nie mogłam zgadnąć kto jest tajemniczym mordercą. Kiedy się już o tym dowiedziałam nie mogłam wyjść z szoku i niedowierzania. Jest to zdecydowanie jedna z tych książek, w których nigdy nie wiesz co się wydarzy.
Kolejna rzecz, która zasługuje na pochwałę to piękne opisy gór. Dzięki nim miałam wrażenie, że razem z bohaterami przenoszę się w ich okolice. Mogłam w głowie idealnie odwzorować to co Pani Becca opisuje. Nie mogłam wyjść z zachwytu. Muszę także wspomnieć o wątku miłosnych, który pojawia się nieoczekiwanie. Okładka także przyciąga wzrok. Jest minimalistyczna ale jedno orzechowe spojrzenie sprawia, że przepadamy na zawsze. Książkę polecam wszystkim, którzy lubią dobrą akcję połączoną z lekką historią miłosną. Zdecydowanie jest to jedna z najlepszych takich pozycji. Czytając tą historię jesteśmy przerażeni, aby za chwilę śmiać się do rozpuku. Jak najbardziej polecam.
Tym razem zabrałam się za lekturę „Black Ice”, o której słyszałam wiele dobrego i jest wysoko oceniana.
Książka opowiada o Britt, która wraz ze swoją kapryśną przyjaciółką Korbie jadzie w czasie wiosennej przerwy w góry Teton. (...) Dziewczyny mają spotkać się na miejscu z chłopakiem Korbie oraz jej bratem, który jeszcze osiem miesięcy temu był w związku z główną bohaterką.
Niestety podczas podróży dwie przyjaciółki dopada zamieć śnieżna. Zmuszone do pozostawienia auta wyruszają na poszukiwania schronienia. Gdy trafiają do pewnej chatki i spotykają w niej dwóch przystojnych chłopaków jeszcze nie wiedzą, że wpakowały się w kłopoty, a stawką może być nawet ich życie. Dziewczęta starają się przetrwać czekając na ratunek.
„Black Ice” to historia z wątkiem kryminalnym oraz miłosnym- brzmi jak mieszanka wybuchowa prawda?
Z jednej strony otrzymujemy niebezpieczną historię, morderstwa, tajemnicę oraz walkę o przetrwanie, z drugiej główna bohaterka przeżywa wciąż rozstanie z były chłopakiem, a zarazem zaczyna ją intrygować pewien nieznajomy.
Mimo mocno zarysowanego wątku miłosnego autorka pisze w taki sposób, by główna fabuła wciąż była na pierwszym planie i to ona najbardziej intrygowała czytelnika.
Niestety znów muszę to napisać (w kolejnej książce), ale główna bohaterka może lekko irytować. Wiadomo, mamy do czynienia z nastolatką, a one potrafią momentami podnieść ciśnienie i zachowywać się irracjonalnie. Britt również, jednak jest ona na tyle znośna, że nie przeszkodzi wam to w spędzeniu miło czasu przy lekturze.
Cała historia i zagadka na tyle wciągają czytelnika, że ta drobnostka nie rzutuje na jej odbiór.
Pozycja ta, mimo że dla mnie- miłośniczki kryminałów- była dość przewidywalna i mało zaskakująca powinna przypaść do gustu nastolatkom. Wcale nie dziwią mnie dobre opinie na jej temat i wysokie noty, bo jestem pewna, że gdybym przeczytała ją kilkanaście lat temu byłabym nią zachwycona. Teraz napiszę, że czytało mi się ją całkiem przyjemnie.
Jak najbardziej polecam tę książkę.
Britt i Korbie podczas zimowej przerwy planują wyjazd w góry. Każda z nich ma zupełnie inne oczekiwania od tej wyprawy. Korbie wraz ze swoim chłopakiem chcą spędzić czas sam na sam. Britt ma bardziej ambitne plany. Jej celem jest wyprawa wzdłuż łańcucha górskiego Teton. Przygotowywała się do niej od roku. (...) Chcę w ten sposób zaimponować i pokazać swojemu byłemu jak wiele stracił. Jednak w górach czeka na nich o wiele więcej - walka o własne życie.
Śnieżyca uniemożliwia dziewczynom dotarcie do celu. Muszą przeczekać opady, ale ze względu na złe warunki atmosferyczne, nie mogą zrobić tego w aucie. Udają się na poszukiwanie schronienia. Po długiej wędrówce znajdują chatkę. Ich radość jednak nie trwa zbyt długo, ponieważ na miejscu spotykają dwóch mężczyzn, a ci nie mają wobec nich dobrych zamiarów. Britt i Korbie zostają ich zakładniczkami. Od teraz każdy ich ruch musi być dobrze przemyślany, bo błąd może kosztować bardzo wysoką cenę.
Black Ice to mieszanka literacka. Przeplata wzór historii rodem z horroru, kryminału, sensacji, romansu, a to wszystko zostaje wciśnięte w młodzieżówkę. Ten miszmasz gatunkowy zdecydowanie nie przypadł mi do gustu.
Całość podzieliłabym na dwie części: próba przeżycia i rozterki miłosne Britt. O ile ta pierwsza jeszcze jakoś ujdzie, to ta druga doprowadzała mnie do szału. Wiem, że to w ogólnym rozrachunku jest młodzieżówka i nie powinnam zbyt wiele wymagać, ale naiwność wypływała z tej książki na potęgę.
Irracjonalne zachowanie Britt utwierdzało mnie tylko w przekonaniu, że jestem za stara na tę książkę i gdzieś czegoś nie rozumiem, tak jak powinnam. Nasza główna bohaterka pomimo tego, że znalazła się w wielkim niebezpieczeństwie, rozmyśla o... byłym chłopaku! Tak! Właśnie o tym myślałabym, gdyby moje życie wisiało na włosku.
A wiecie co w tym najgorsze? Ta cała Britt mogłaby być całkiem fajną postacią, gdyby nie wpychać w tę książkę na siłę romansu. Odnoszę wrażenie, że gdzieś wśród autorów panuje przeświadczenie, że jak młodzieżówka to koniecznie trzeba w to wepchnąć wątek miłosny.
Wróćmy jednak do naszej głównej bohaterki. Britt była postacią, którą można było uratować. W Black Ice są momenty, kiedy wydaję się całkiem rozgarniętą dziewczyną. Upór, opanowanie i jakieś logiczne myślenie przebijają się przez ogromną warstwę naiwności. Niestety, są to tylko małe przebłyski ledwo dostrzegalne w wizerunku Britt. Może gdyby jeszcze te rozterki miłosne nie były grubymi nićmi szyte, to byłoby to do przełknięcia. No bo nikt mi nie powie, że w ciągu czterech dni (odczuwałam, jakby minął minimum tydzień, jak nie miesiąc) można się zauroczyć, znienawidzić, odczuwać strach, tolerować, zakochać się, czuć obrzydzenie, ponownie nienawiść, by ostatecznie znów się zakochać i to wszystko kierowane do jednej osoby. Na dokładkę całość romantycznego zamieszania ma miejsce w chwili, gdy groziła jej śmierć, odmrożenie, była świadkiem morderstwa oraz widziała rozkładające się zwłoki. To zbyt wiele nawet na obraz głupiutkiej nastolatki.
Black Ice mnie zawiodło. Spodziewałam się czegoś, co bardziej stawia na akcję niż na miłosne rozterki głównej bohaterki, które zniszczyły cały obraz książki. Przydługie opisy pogody (które starałam się pomijać) również nie wpływały pozytywnie na mój odbiór. Jedynymi plusami okazały się dla mnie szybkość czytania oraz osadzenie historii w górach do których mam ogromną słabość.
Recenzja pochodzi z bloga: www.worldbysabina.blogspot.com